środa, 25 maja 2011

Strategia jedzenia truskawek


Już są! Czerwone, pachnące i słodkie – truskawki!



Truskawki.jpgJak przy każdej życiowej czynności, także przy jedzeniu truskawek mamy możliwość wyboru różnych dróg postępowania. I nie chodzi tu o dylemat – z cukrem czy ze śmietanką? Nałóżcie sobie apetyczną porcję owoców i zacznijcie je jeść. Bez dodatków. Zobaczcie, w jaki sposób podchodzicie do tych przepysznych owoców. Może to o Was znaczyć więcej, niż sądzicie!

Czym się kierujecie przy wyborze kolejnego kąska? Jaka jest Wasza strategia jedzenie truskawek?

Z grubsza możemy wyodrębnić dwa kierunki postępowania:

Pierwsza strategia jest taka - zaczynamy od tych brzydszych i konsekwentnie przechodzimy (przejadamy?) do lepszych. Na sam koniec pozostaje nam ta jedna, jedyna, idealna truskawka (w porcji). Delektujemy się jej smakiem, kształtem i aromatem. To nagroda! Ale cóż? Mamy poczucie, że dochodząc do tego ideału zawsze jedliśmy najgorszą z dostępnych! To znaczy, że kierowała nami nadzieja, oczekiwanie na nagrodę za poświęcenie! Założę się, że żal Wam było zostawić niedokończoną porcję, bo najlepsze jeszcze przed Wami! Była to więc „strategia marzyciela”.

Odmienną strategią jest jedzenie porcji od najlepszej, dostępnej truskawki! Tak, zaczynamy od truskawki idealnej, a po niej zjadamy kolejną, najlepszą z dostępnych, kolejną i kolejną. Mamy jednak świadomość, że najlepsze już za nami, a truskawki będą już tylko słabsze (w tej porcji oczywiście!). Łatwo więc nam w każdej chwili przestać, powiedzieć basta! To „strategia oportunisty”, łapiącego to, co w tej chwili najlepsze. Nagroda jest tu i teraz!

Trzecia strategia – jemy, co popadnie oglądając telewizję albo przeglądając Facebooka... Hej, truskawki powinno się jeść z większym szacunkiem. Następne, polskie, dopiero za rok!

Dlaczego o tym piszę?

Po pierwsze – zaczęły się truskawki i jest to powód dobry sam w sobie.

Po drugie – obserwacja zachowań konsumentów, a więc i nas samych, pozwala na wyciąganie ciekawych wniosków i tworzenie szerszych analiz. Wiele ważnych teorii powstało z obserwacji błahych z pozoru zjawisk.

Po trzecie – skoro jedzenie truskawek wymaga od nas strategii, to co dopiero mówić o komunikacji. Każde działanie, które ma przynieść oczekiwany skutek powinno być przemyślane i zaplanowane. Wiecie ile jest strategii jedzenia lodów w rożku???



Ps. Zróbcie „truskawkowy test” w swoim otoczeniu – zobaczcie, czy macie do czynienia z marzycielami, czy też oportunistami. Truskawkowymi oczywiście!

Premiera tekstu odbyła się na www.multipr.pl


poniedziałek, 2 maja 2011

Mam pytanie

Poważnie się zastanawiam, czy lepiej znać odpowiedzi na wszystkie pytania, czy umieć zadawać pytania. Bo - nie oszukujmy się - nigdy nie poznamy odpowiedzi nawet na najprostsze: Jak żyć? Jak być szczęśliwym? Po co to wszystko?

Po krótkim, filozoficznym wstępie pora się zastanowić, czy pytania pomagają, czy przeszkadzają w PR?

Z mojego doświadczenia - i pomagają i przeszkadzają.

Pomagają, bo pozwalają zebrać informację. Sprawdzić, czy o niczym się nie zapomniało. Bo wskazują, na co odpowiadać byśmy nie chcieli - w tej chwili, albo i nigdy. Są też takie sytuacje, w których odpowiedź nie jest ważna - liczy się samo pytanie. Fakt, że zostało zadane.

Umiejętność zadawania pytań i czas, który się na nie poświęciło jest jak ciężki trening przed zawodami: im więcej potu - tym lepszy efekt. Celnie zadane pytanie potrafi wytrącić z równowagi nawet największego twardziela - siła pytania jest wprost proporcjonalna do poziomu jego irytacji.

Pytania natomiast przeszkadzają, bo zabierają czas, zmuszają do zastanawiania się i czasami pokazują, że podjęte decyzje należały raczej do tych mniej rozważnych.

Śmiem zaryzykować tezę, że jednym z głównych zadań PR jest stawianie odpowiednich pytań w odpowiedniej chwili.

O odpowiedziach porozmawiamy przy innej okazji.

Co Wy na to?

Blog opublikowany na www.multipr.pl

ShareThis