Kiedyś przyznałem się do słabości, jaką jest oglądanie seriali. Głównie amerykańskich, choć mogą być i kanadyjskie. Przygotowałem dziś listę podstawowych typów głównych bohaterów - przegląd subiektywny:
- Maniakalny morderca przyznający się do socjopatii
- Lekarz socjopata
- Współczesna rodzina z wieloma problemami
- Fizycy teoretyczni (socjopaci)
- Wampiry, wilkołaki i demony (socjopatyczne)
- Łowcy demonów
- Prawnicy
- Policjanci (socjopatyczni albo jedzący pączki)
- Agenci oddziałów antyterrorystycznych (Counter Terrorist Units) (wiecie o jakich skłonnościach)
- Menele, alkoholicy i degeneraci
- Producenci i handlarze narkotykami (socjopatyczni)
- Pisarze – skandaliści lub zakochani w sobie pyszałkowie (albo jedno z drugim)
- Pracownicy firmy handlującej papierem (z socjopatycznym szefem)
- Scenarzyści, aktorzy i producenci serialowi (tak, ta branża podobno promuje socjopatów)
- Eksperci kryminalistyczni i antropolodzy, którzy lepiej się czują w kostnicy, niż wśród żywych
- Psychologowie, specjaliści od mowy ciała i mentaliści, którym też daleko do normalności
- Kosmiczni kowboje napadający na pociągi w odległych układach słonecznych
- Kosmici (tu nawet trudno mówić o socjopatii, skoro nie są ludźmi)
- Zombie (jak wyżej)
- Studenci studiów wieczorowych
Kogo tu brakuje? (Socjopatycznego) PR-owca. Bohatera serialu – mockumentary, dramedy, lub procedurala. Członka zespołu lub samotnego wilka (wilczycy), ratującego po raz kolejny sytuację na 5 minut przed końcem odcinka. Znającego odpowiedź na każde pytanie, sypiącymi bon-motami jak z rękawa.
Jeśli spotkacie w serialu postać specjalisty od PR, to jest to zwykle drugi plan, lub tło. Ktoś, kto w następnej scenie będzie przesłuchiwany albo martwy. W ostateczności będzie zawracał głowę głównemu bohaterowi jakimiś bzdetami. Bohater zrobi oczywiście inaczej, niż mu rekomendowano, zdobędzie kobietę, władzę i klucze do miasta. Bo w serialach rady PR-owca są zwykle do bani.
Nic dziwnego, że wśród większości widzów wizerunek zawodu PR nie istnieje, a jeśli tak, to nie jest on zbyt dobry (ignorowane postacie z tła, które i tak nie mają nigdy racji). W dodatku fikcja przeplata się z rzeczywistością. Czytając o zleceniu Facebooka dla jednej z wielkich agencji ludzie i tak będą mieli przed oczami ten fajny film Davida Finchera o kolesiu, który z niczego zrobił imperium warte miliardy dolarów. A kto zawinił? Ci wiecznie mylący się, gapowaci albo nachalni PR-owcy.
tekst pojawił się oryginalnie na www.multipr.pl