wtorek, 21 lipca 2009

PR jako sztuka łowienia ryb

Parę tygodni temu pisałem o grupach docelowych, nawet dwa razy. Tu zastanawiałem się do kogo mówi PR-owiec,a tu obalałem cztery mity o grupach docelowych. W jakim celu? Bo warto dokładnie wiedzieć, do kogo się mówi.

Jedna moja znajoma mawiała kiedyś – „przynęta ma smakować rybie, a nie wędkarzowi”. Ta stara, wędkarska prawda sprawdza się również w PR. Równie ważne jak to, co mamy do powiedzenia ważne jest też to, jak i czego słucha nasza grupa docelowa. Tą najtrudniejszą sztuką jest mówić tak, żeby odbiorcy słuchali nas i usłyszeli. A to osiągniemy przede wszystkim dobrze analizując audytorium, do którego się zwracamy.

W tekście „Do kogo mówi PR-owiec” starałem się wymienić jak najwięcej grup docelowych. Ale aby być skutecznym, trzeba pójść jeszcze dalej i dołożyć kolejny wymiar – demografię.

  • Czy odbiorcy znajdują się w dużym czy małym mieście?

  • Jakiej są płci?

  • Czy są młodzi, w średnim wieku, czy starsi?

  • Na ile są wykształceni?

  • Jak są wykształceni (humanistycznie, technicznie, biznesowo)?

  • Ile mogą zarabiać?


Pytań można wymyśleć jeszcze trochę. Ale warto. Bo, dla przykładu – wspierając sprzedaż systemu informatycznego inaczej będziemy przygotowywać informację szefów działu IT, a inaczej do ludzi odpowiedzialnych za marketing. Rozumiecie, o co mi chodzi? Musimy mieć świadomość, że czasami mówimy to samo do przedstawicieli różnych światów. To samo, ale nie tak samo.

Kolejna płaszczyzna do analizy zawiera się w określeniu najlepszych kanałów dotarcia

  • Radio

  • Prasa

  • Telewizja


Oczywiście, aż tak prosto nie jest – trzeba wybrać tytuły lub typy i rodzaje, np. tygodniki opinii, dzienniki ekonomiczne, miesięczniki wędkarskie. Do tego odpowiednie stacje radiowe i telewizyjne, pasma, programy. Ale to nie koniec.

  • Internet

  • Sympozja i kursokonferencje

  • Szkolenia

  • Raporty

  • Spotkania indywidualne


Wielokrotnie przekonałem się, że nie należy przy tej okazji tak bardzo polegać na swoich preferencjach i upodobaniach. Co z tego, że czytamy „Tygodnik Powszechny”, jeśli do grupy docelowej trafimy najlepiej przez „Fakt” albo „Twoje imperium”?Zaciskamy zęby i dajemy z siebie wszystko.

Żyłka rozwinięta, robal na haczyku, spławik w wodę. Przedtem wybraliśmy jezioro, pomost. Mamy kartę wędkarską i wszelkie zgody. Jesteśmy gotowi do łowów. Oby tylko przynęta smakowała rybie…

ShareThis