wtorek, 12 kwietnia 2011

Gotowce

Podobno ludzi można podzielić na tych, którzy lubią dzielić wszystko na różne kategorie i na pozostałych. Zgadnijcie, do której z kategorii ja należę?

Od kiedy istnieją serwisy w internecie i WWW modne są różnego rodzaju sondy i ankiety:

„O czym myśli Twój kot, kiedy Cię nie ma w domu?” – i od razu mamy podział na zachwyconych oraz na tych, których to mało obchodzi.

„Czy jedzenie posiłków po 22.00 jest zdrowe?” – czy moja odpowiedź coś zmieni? Jeśli większość uzna, że jest zdrowe to czy wcinanie Żywieckiej na noc będzie zdrowe?!!

Każda dziedzina ludzkiej egzystencji poddana jest ciągłym testom i sprawdzianom. Pytanie, kto i po co bierze udział w takim „badaniu”. Wiadomo przecież, że wynik nie są zbyt reprezentatywne. Ale jest kontent i jest zabawa.

„Z czego wynika wysyłanie przez PR-owców do dziennikarzy „gotowców”? – taka oto ankieta pojawiła się ostatnio na Proto. I jakie mamy możliwości odpowiedzi?

  • z zapotrzebowania na takie materiały u dziennikarzy

Co to znaczy „z zapotrzebowania”? Że polskie media idą na skróty, że dziennikarze nie szukają materiałów na własną rękę, nie są krytyczni i brakuje im własnej, niezachwianej wizji świata?

  • leży to w specyfice zawodu PR-owca, który dba w ten sposób o wizerunek klienta

Ale w jaki sposób dba o ten wizerunek? Wysłanie „gotowca” nie oznacza (chyba) opublikowania przez media tekstu zgodnego w 100% z tymże gotowcem. Tekst taki powinien raczej zaciekawić i zainspirować. Gdzie potem dziennikarza nogi i serce zaniosą – to już jego i redakcji sprawa. Może przed mur na Służewcu? Podejrzewam, że informacje o „malowaniu na czarno” zostały wysłane do mediów warszawskich i marketingowych. A nawet ogólnopolskich. I co - czy w sumie zadbały o wizerunek? Wątpię.

  • dziennikarze są zbyt leniwi, by sami zebrać materiał

Czyli co, dziennikarze to grupka leniuszków, karnie publikująca, co im maile przyniosą. Redaktor Copy Paste? Jeżeli tak, to PR w ogóle nie ma sensu – przerzućmy się na reklamę, a dla tych, dla których miejsc zabraknie, zawsze jest lobbing.

  • każdy PR-owiec chce „sprzedać” swój komunikat

W sumie, to każdy lubi być wysłuchany, podziwiany i „kupowany”, ale nie każdy ma szansę zostać politykiem. Żeby doszło do transakcji, musi być też „nabywca” – jeśli chce kupić, to jego sprawa. I co to w sumie znaczy „sprzedać” swój komunikat. I czy to coś złego?

  • z niedouczenia i zbytniej natarczywości

A co ma piernik do wiatraka? Jest w branży paru „douczonych” – czy oni mają nie pisać i nie wysyłać komunikatów zwanych gotowcami? Albo - czy mówimy o wysyłaniu komunikatów (patrzy pytanie), czy o ich treści, czy też o sposobach w jaki później PR-owcy nagabują media o publikację. Ale to już inny, ciekawy temat.

  • nie mam zdania

To po co zaglądasz na portal dla branży PR?

Z doświadczenia uważam, że najlepsza odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć: „To zależy”.

PR-owiec ma płacone za przygotowywanie i dystrybucję informacji prasowych, zgodnie z przyjętym planem i strategią. Buduje w ten sposób zaufanie i rozpoznawalność marki swojego klienta, informuje o jego osiągnięciach, planach i produktach. Tak działa ta branża. Rozsądny dziennikarz czyta część z tych materiałów, bo go ciekawią, bo zbiera informacje. Resztę koszuje. Znajdzie się oczywiście kilku „przedstawicieli mediów”, którzy zrobią ctrl+c, ctrl+v, szczęśliwi, że wierszówka wpada. Tacy jednak są najczęściej na ryczałcie i w sumie im nie zależy, bo i tak przeważnie nikt ich nazwiska nie opublikuje.

Kwestia poziomu edukacji czy natarczywości nie ma większego znaczenia – im lepiej napisany komunikat, tym lepiej dla wszystkich – i dla klienta, i dla dziennikarza i na końcu – dla pracownika PR. Im słabiej – cóż, szukaj pracy gdzie indziej. Natarczywość – jest w naszej branży wskazana, ale z rozsądkiem i umiarem.

Podsumowując – ankieta na na proto.pl nic nie zmieni. Co innego z odpowiedziami i przemyśleniami, do których prowokuje – dzielą one PR-owców na rozważnych i inteligentnych oraz na tych pozostałych.

tekst oryginalnie pojawił się na multipr.pl

ShareThis