niedziela, 10 lutego 2013

Głupsze to nowe lepsze?


Zaczynam się poważnie martwić.
O przyszłość (o przeszłość nie ma sensu, hm?).
W ramach pracy, eksperymentu tudzież prowokacji wymyślam sobie, opracowuję graficznie lub adaptuję powiedzonka dotyczące branży PR. A potem wypuszczam w świat – niech wędrują…
I oczywiście najwięcej widzów, największy zasięg, mają te propozycje dotyczące seksu, skojarzenia rodem z demotywatorów lub zawierające niecenzuralne słowa. Czyli mieszanina faktu z kwejkiem.
Zastanawiam się – czy tylko ja jestem osobą, którą to martwi? Czy może jestem przewrażliwiony – wszak facebook nie jest miejscem na poważną dyskusję i wymianę zdań. To raczej miejsce restu, melanżu i zabawy.
Ale jeśli tak dużo osób korzysta z tego medium, i nie szuka (w dużej mierze) poważniejszych treści , to dokąd zmierzamy? Czy świadomie pozwalamy sobie na odłączenie tej części umysłu, która odpowiada za głębsze przemyślenia, refleksję? Czy w sumie mamy w dupie wszystko poza okazją do pustej rozrywki?
I jestem cholernie ciekaw, czy w przyszłości nasze czasy będą traktowane z przymrużeniem oka czy też przyszli badacze będą oceniać początki XXI w taki sposób:
- Staary, kuurde. Ziomale mieli łeb wtedy, co nie ziom profesor? 
- Jasne, ziom
Już słyszę te głosy, że "ja sie fejsbuka nie tykam", że "nie mam na to czasu", "mam wyższe aspiracje". Ale, poważnie,  nie wierzę, że strony z pustą rozrywką, rubasznymi skojarzeniami czy powtarzanymi w koło memami przeglądamy po ośmiu godzinach obcowania intelektualnego z Kantem, Kierkegaardem czy Staniszkis. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ShareThis